Poprzedni temat «» Następny temat
Autor Wiadomość

Czy zgadzasz sie z tym by Mariusz konczyl juz swoja kariere ?
tak
34%
 34%  [ 14 ]
nie
65%
 65%  [ 27 ]
Głosowań: 27
Wszystkich Głosów: 41

triple_ex 

SOGI: 765

MASTER
Natural Freak


test: PowerXsport
Pomógł: 5 razy
Wiek: 36
Dołączył: 19 Lip 2008
Posty: 1759
  Wysłany: Pon Paź 05, 2009 10:47 pm     

nie jestem zwolennikiem goloty, ale jednak wydaje mi sie ze adamek bedzie mial ciezko, chocby patrzac po zawodnikach z ktorymi walczyl golota, adamka by zdeklasowali, swoja droga wieksze doswiadczenie tez swoje robi takze walka napewno bedzie widowiskowa.
_________________
' Mind is everything, if you don't believe you can do something, then u cant ' - Green Kai.
 
 
       
donpitbull

SOGI: 3289

MASTER


Pomógł: 11 razy
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1651
  Wysłany: Pon Paź 05, 2009 11:00 pm     

młodość, szybkość vs doświadczenie, siła i masa

Gołota miał swoje odchyłki, ale i tak zawsze trzymam za niego kciuki i oglądam jego walki.
_________________
Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą.
 
 
       
gustavomr

SOGI: 8806012

MASTER


Pomógł: 26 razy
Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 13249
Skąd: Poland
  Wysłany: Wto Paź 06, 2009 8:37 am     

taksamo zawsze ogladaalem walki goloty ,ale adamek z nim wygra takie moje zdanie jest mlodszy mniej warzy od goloty i bedzie szybszy,u gołoty ma juz swój wiek bedzie ciezszy od adamka ,za golotom bedzie to przemawiac ze moze miec mocniejszy cios
_________________


 
 
       
bezimienny 

SOGI: 1394

MASTER


Pomógł: 13 razy
Dołączył: 14 Wrz 2008
Posty: 2101
  Wysłany: Wto Paź 06, 2009 7:13 pm     

nie można mowic ze Golota to nie bokser, bo czytając jego historie to chlopaczyna po prostu miał pecha do ludzi którzy go otaczali... ale miał już nie raz swoje 5min...
Adamek go na tym ringu zabije...
 
 
       
BigCityLover

SOGI: 7221

MASTER
Born sinner


Pomógł: 17 razy
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1957
  Wysłany: Wto Paź 06, 2009 8:32 pm     

mi to się wydaje że Gołota sprzedał kilka ze swoich walk polecam dokument hbo odnosnie wielkich walk bokserskich i tam jest o Gołota vs Bowe. Andrzej w pierwszej walce naprawdę obijał mistrza wagi ciężkiej jak szmate by potem ni z tego ni z owego bic po jajach. W drugim ich starciu na jaja poszła kombinacja trzech haków hehehe :twisted:
_________________
"Więcej warta jest wolność
każda, niż klatka w szmaragdach"
 
 
       
PanParowka 

SOGI: 25

zawodowiec


Pomógł: 1 raz
Wiek: 41
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 209
  Wysłany: Czw Paź 08, 2009 4:43 pm     

Ja jako jeden z mniejszości obstawiam wygraną Gołoty. Adamek jest dobry, aczkolwiek góra mięsa go powali... :wink:
 
 
       
Wolf 

SOGI: 76

świerzak


Wiek: 41
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 87
Skąd: Łódzkie
  Wysłany: Czw Paź 08, 2009 8:21 pm     

powali po warunkiem że go trafi lokurvaa
_________________
Wszechświat sprzyja zwycięzcom
 
 
       
Rusedski 

SOGI: 51

zawodowiec

Dołączył: 12 Wrz 2008
Posty: 348
  Wysłany: Śro Gru 30, 2009 7:15 pm     

Wojciech Harpula: Spędził Pan 19 miesięcy za kratkami. Ciężko było?

Mariusz Pudzianowski: Ktoś, kto nie siedział, nigdy nie zrozumie jak tam jest. To zupełnie inny świat. Rządzi się swoimi prawami. Siłą nic tam nie zwojujesz. Trzeba wiedzieć, jak zachować się w pewnych sytuacjach.

- Wiedział Pan?
- Nauczyłem się. Byłem wśród grypsujących. Więźniowie dzielą się na dwie kategorie: frajerów i ludzi. Frajerzy sprzedają innych, donoszą klawiszom. Ludzie, czyli grypsujący, stosują się do zasad. Ja byłem człowiekiem. Wyszedłem z więzienia i nigdy tam nie wrócę. Niestety, taki epizod może zdarzyć się każdemu młodemu człowiekowi. Dostałem nauczkę.

- Dlaczego trafił Pan do więzienia?

- Przez bossa z mojej rodzinnej Białej Rawskiej. To bogaty, wpływowy gość. Nie mogłem patrzeć jak znęcał się nad młodym chłopakiem. Bił go, potem skopał i stanął mu butem na twarz. To wyprowadziło mnie z równowagi. Mnie trudno zdenerwować, ale jak już jestem mocno wkurzony, to trzeba uważać.

- I co Pan zrobił?
- Wkroczyłem do akcji. To był facet zbliżonej do mnie postury, uprawiał kiedyś boks. Wtedy, w 2000 r. nie wyglądałem jeszcze tak jak teraz, nie byłem mistrzem świata strongmenów, ale pokazałem mu, co to znaczy oberwać. Wystąpiłem w obronie słabszego, bo tak mnie uczyli w domu. A wielki boss poleciał na policję jak baba. Koledzy doradzili mu, jak mnie wrobić.

- Wrobić?
- Oskarżył mnie nie tylko o pobicie, ale także o kradzież złotego łańcucha. To śmieszne, ja żadnego łańcucha nie widziałem nawet na oczy. Sąd uwolnił mnie od zarzutu kradzieży, ale odpowiadałem za pobicie. Najpierw dostałem 3,5 roku, po apelacji wyrok zmniejszono do 2,5 roku. Wyszedłem wcześniej za dobre sprawowanie.

Nigdy nie byłem bandziorem, nie rozrabiałem. Niestety, prawo jest, jakie jest. Ktoś cię może zaczepić na ulicy i uderzyć. Ty oddasz, a że jesteś silniejszy, to tamten będzie bardziej poszkodowany. I to ty trafisz za kratki.

- Zawsze można nie oddać.

- O nie. Nie nadstawiam drugiego policzka. Ja oddaję.

- Był taki moment w Pana życiu, że wystarczyła jedna zła decyzja, a zszedłby Pan na złą drogę?

- Nie miałem nigdy takich ciągotek. Mam swoje zasady.

- Miał Pan propozycje pracy od "ludzi z miasta"?

- Zdarzały się. Mówili, że mogę w łatwy sposób zarobić sporo pieniędzy: ściągnąć haracz, dług odebrać. To mnie nie interesowało. Zawsze chodziłem własnymi ścieżkami. Dzięki temu jestem dziś tym, kim jestem.

- Zawsze był Pan taki twardy?

- Nigdy nie byłem mięczakiem. I tak chyba już zostanie.

- Zaczął Pan trenować karate, boks i podnosić ciężary, ponieważ nie chciał Pan być mięczakiem?


- Nigdy nie ustępowałem. W szkole podstawowej chłopcy ze starszych klas trochę się na mnie wyżywali, a ja sobie na to nie chciałem pozwolić. Zacząłem trenować, gdy miałem 10 lat. Poszedłem na karate kyokushin, potem doszedł boks. A z ciężarami byłem za pan brat od najmłodszych lat. Mój tata był niezłym sztangistą, czasami chodziłem z nim na treningi, podglądałem jak ćwiczy. Sztangi i hantle leżały w domu, to zacząłem się nimi bawić. Poprosiłem ojca, żeby pokazał mi, jak się trenuje. I tak się zaczęło.

- Uważa się Pan za sportowca? Niektórzy mówią, że zawody strongmenów to show, cyrk, a nie prawdziwa rywalizacja sportowa.

- Usłyszałem kiedyś, że strong man to nie jest dyscyplina olimpijska i nie mógłbym zostać sportowcem roku. Bez obrazy dla Roberta Kubicy, ale czy wyścigi Formuły 1 to sport olimpijski? Czy Formuła 1 to nie jest jedno wielkie show, gdzie w dodatku więcej zależy od samochodu niż kierowcy? A przecież Kubica został sportowcem roku.

- Pan też chciałby zostać sportowcem roku?

- Nie. Nie interesują mnie takie nagrody. Wiem, ile jestem wart i nie potrzebuję ich. Nie będę też przekonywał nikogo, że strongmeni to sportowcy. Niech sami spróbują trochę potrenować, a potem wystartować w zawodach. Wtedy będziemy mogli pogadać.

- Ile ton żelastwa trzeba przerzucić, żeby przygotować się do zawodów?

- Kilka, kilkanaście tysięcy. Pierwsze zawody mam w czerwcu, a przygotowania zacząłem w styczniu. To nie jest kaszka z mleczkiem. Żeby być w czymś najlepszym, trzeba wielu poświęceń.

- Co Pan poświęcił?

- Dwadzieścia lat ciężkiego treningu. Codziennej pracy nad siłą i techniką. W tym sporcie nie można liczyć na szybkie efekty. Najważniejsza jest systematyczność i wytrwałość. Nie żałuję jednak niczego. Gdybym miał jeszcze raz wybierać drogę życiową, wybrałbym tak samo.

- Zna Pan wszystkich najlepszych strongmenów na świecie. Lubicie się?

- W każdym zawodzie zdarzają się różni ludzie. Tak samo wśród nas. Mam dobrych kumpli, ale są też zawodnicy, za którymi nie przepadam. Amerykanie nie potrafią przegrywać. W ubiegłym roku nie byłem przygotowany do mistrzostw świata tak, jak powinienem. Miałem kontuzję, brałem udział w "Tańcu z Gwiazdami". Wygrałem trzema punktami. Amerykanie nie mogli się z tym pogodzić. Mówili, że miałem szczęście, że to przypadek, odgrażali się. Zupełnie bez sensu. Nie lubię takich zachowań. Trzeba umieć przegrać z klasą.

- Czy można być strongmenem nie zażywając środków dopingujących?

- Każdy zawód ma swoje tajemnice. Księża mają swoje tajemnice, prokuratorzy, dziennikarze. I strongmeni też. O zawodowej "kuchni" rozmawia się w zamkniętym gronie.

- Spróbuję raz jeszcze: bierzecie "koks" czy nie?

- Poproszę o następny zestaw pytań.

- Nie boi się Pan o swoje zdrowie?

- Jestem pod kontrolą lekarzy. Co trzy miesiące przechodzę kompleksowe badania. Wszystko jest w porządku, nie mam powodu do obaw.

- Jest Pan wzorem dla wielu młodych ludzi. Niektórzy marzą, żeby pójść w Pana ślady. Dlaczego nie powie im Pan: chłopie, bez sterydów ani rusz. Albo: chłopie, nie musisz narażać zdrowia, bo sukces bez "koksu" jest możliwy.
- Wszystko jest dla ludzi. Papierosy, alkohol, inne środki. Tyle tylko, że trzeba tego używać z głową.

- Czyli "koks" też jest dla ludzi, byle tylko stosować leki osłonowe i nie przesadzać?
- Wszystko jest dla ludzi. Trzeba tylko myśleć o konsekwencjach stosowania różnych środków. Można pić "setkę" wódki raz w tygodniu, ale można też codziennie wypijać flaszkę. Ten, kto pije "setkę" na pewno sobie nie zaszkodzi. Ja spróbowałem kiedyś marihuany. Przez miesiąc nie mogłem trenować, bo miałem kontuzję. Kilka razy ze znajomymi sobie podpalaliśmy. I co? Czy jestem narkomanem? Nie jestem.

- Podobało się Panu po "trawce"?

- Nie. Spróbowałem kilka razy i koniec. Nie używam.

- Jak długo jeszcze będzie Pan startował w zawodach strongmenów?

- Nie wiem. W tym sporcie osiągnąłem już wszystko. Teraz mogę tylko zdobywać kolejne mistrzostwa świata, Europy i Polski. Nie czuję się jednak wypalony. Mam zapał do treningów. Po prostu lubię to, co robię i nadal czuję się silny. Gdy zobaczę, że nie daję już rady, to się wycofam. Nie wyznaczam konkretnej daty. Nawet jak odejdę ze strongmenów, to zostanę w sporcie.

- W jakim kraju na zawody strongmenów przychodzi najwięcej osób?

- Zdecydowanie w Polsce. U nas zawody mają najlepszy klimat.

- Widzi Pan w Polsce swojego następcę?

- Są mocni zawodnicy, ale ciężko wskazać takiego, który od razu będzie potrafił wygrywać w zawodach o najwyższą stawkę
- Nie boi się Pan, że po Pana odejściu Polacy przestaną interesować się strongmenami?

- Może tak być. Ze mną jest trochę tak, jak z Adamem Małyszem. Polskie skoki to Adam Małysz i na razie nie widać zawodników, którzy szybko go zastąpią i będą odnosili sukcesy.
Jestem w podobnej sytuacji. Polacy znają tylko jednego strongmena – "Pudziana". I na razie innych nie widać.
- Jakie są Pana aktualne wymiary?

- Wzrost – 186 cm. Biceps – 56 cm, kark – 54 cm, klatka piersiowa – 150 cm, udo – 80 cm.

- A waga?

- 140 kg.

- Robi wrażenie. Zdarza się panu, że jakiś podpity jegomość koniecznie chce się zmierzyć z najsilniejszym człowiekiem na ziemi?
- Nie. Mam szacunek u ludzi. Wiedzą, że dysponuję sporym potencjałem. Pożartować można, ale nikt nie chce sprawdzać, czy faktycznie jestem taki silny, na jakiego wyglądam.

- Kilka lat temu, gdy jeszcze nie był Pan tym "Pudzianem", powiedział Pan w jednym z wywiadów, że boi się kobiet. Nadal tak jest?

- Żartowałem wtedy. Nie boję się kobiet.

- Podoba się Pan kobietom?

- To pytanie trzeba by zadać kobietom. Jakby pan zapytał mnie, czy podobają mi się kobiety, to powiedziałbym, że tak. Ładne kobiety podobają się chyba każdemu facetowi.

- A zdarzało się, że kobiety dawały Panu do zrozumienia, ze jest Pan atrakcyjny?

- Teraz kobiety są odważne i bezpośrednie. Zdarza się, że podchodzą i mówią, że im się podobam. Nie widzę w tym nic złego.

- Co je w Panu pociąga?

- Kobiety wolą dobrze zbudowanych facetów niż lalusiów w garniturku. Ja jestem może aż za dobrze zbudowany, ale to też się podoba. Słyszę czasem od kobiet, że mam fajne mięśnie. Że jestem prawdziwym facetem. Takim z krwi i kości.

- Dostaje Pan sporo seksualnych propozycji?

- Nie liczę. Różne maile dostaję. Czasem odpisuję: dzięki za miłego maila, ale się nie spotkamy, bo mam kobietę.

- A mężczyznom się Pan podoba?

- Nie interesuje mnie to. Zdarzało się, że dostawałem propozycje spotkań także od mężczyzn. Przychodziły maile, głównie z zagranicy. Panowie chcieli się spotkać, gwarantowali dyskrecję. Ignoruję to. Jestem zdecydowanie heteroseksualny.

- Zdarzyło się kiedyś Panu płakać?

- W ciągu ostatnich 10 lat nie.

- A wcześniej?

- Tak. To żaden wstyd. Czasami są rzeczy, które mogą załamać nawet tak wielkiego konia jak ja. Nie jestem maszyną.

- Z jakiego powodu?
- To dawne czasy... Zmieńmy temat.

- Faktycznie znalazł Pan kobietę, z którą chce pan spędzić resztę życia?

- Życie prywatne zostawiam dla siebie. Nie wystawiam go na użytek publiczny. Jest granica, której nikomu nie pozwolę przekroczyć. Jeżeli ktoś pisze, że wkrótce się żenię, to niech pisze. Nie powiem słowa na ten temat.

- Chce Pan mieć dzieci?
- Jak każdy normalny facet. Wcześniej czy później trzeba będzie założyć rodzinę. Nie wiem czy nastąpi to za rok, czy dwa, ale kiedyś na pewno. Rodzina i zdrowie są najważniejsze w życiu. Jak się to ma, to reszta sama przyjdzie.

- Jest coś, o czym Pan marzy?

- (cisza) Dobre pytanie. Chcę założyć normalną rodzinę i żyć jak normalny człowiek. W spokoju, bez stresu, wyścigu szczurów.

- Jest Pan wierzący?
- Wierzący, ale niepraktykujący. Do kościoła nie chodzę. Nie cenię księży. Znam takich, którzy w jednym mieście odprawiają msze, spowiadają ludzi, a w sąsiednim mają żony i dzieci. To nie jest w porządku.

- Ze świata sportu trafił Pan do świata show-businessu. Jaki to świat?

- Zakłamany i fałszywy.

- Poznał Pan kogoś wartościowego w świecie gwiazd?

- Wszędzie można spotkać ludzi lepszych i gorszych, ale show-business to wielki brud i syf. Większość tych gwiazd sprzeda wszystko, byle tylko napisały o tym gazety. Żałosne to.

- Nie czuje się Pan celebrytą?

- Nie unikam dziennikarzy, ale nie pcham się do gazet. Nie sprzedaję prywatności. Robię swoje. Jeżeli ktoś chce o tym pisać, proszę bardzo. A że jestem znany? To miłe, ale pracowałem na to wiele lat. I były chwile, kiedy nikt się mną nie interesował.

- Interesuje się Pan polityką?

- Nie za bardzo.

- Ale popierał Pan w kampanii wyborczej Andrzeja Leppera.


- Znam go prywatnie. To porządny, przyzwoity człowiek. Złego słowa o nim nie powiem. Nie śledziłem jego działań w polityce, bo się tym nie interesuję. Wypowiadam się o nim jako o człowieku, a nie polityku. Zaczynał od zera, a dostał się na sam szczyt. Byle kto nie pokonałby tak dalekiej drogi.

- Pan też przeszedł daleką drogę z Białej Rawskiej na salony. Dlaczego się udało?

- Uparty jestem. Jeśli ktoś wie, co chce osiągnąć i ma charakter, to można osiągnąć wszystko.
Trzeba wyznaczyć sobie cel i konsekwentnie do niego dążyć. W życiu nie ma dróg na skróty. Czasem jest ciężko, ale nie wolno rezygnować. Za to, gdy już dojdziesz tam, gdzie chciałeś, możesz mieć chwilę satysfakcji. Wiesz, ile jesteś wart.

- A Pan ile jest wart? Pytam o pieniądze. Musiał Pan robić kiedyś wycenę wartości wizerunku.

- Różne firmy robiły. Marka "Pudzian" jest warta ok. 2,5–3 mln euro. Jeśli ktoś chciałby mnie kupić na wyłączność, musi tyle wyłożyć.

- Miło być wartym 3 mln euro?

- Wartości człowieka nie da się przeliczyć na pieniądze. Mnie wydaje się, że jako człowiek jestem wart więcej.

Rozmawiał Wojciech Harpula, Onet.pl
_________________
Sounds Like A Melody
 
 
       
SpAiro_

SOGI: -8664

MASTER
OF HARDCORE


Pomógł: 15 razy
Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 2891
Skąd: Obecnie IRL
  Wysłany: Czw Sty 28, 2010 8:21 am     

A mi się coś przypomniało i się zastanawiam jak to jest, że taki Pudzianowski, mając tyle siana zajada suple z firmy TREC ?

Pewnie tez widzieliście w jakimś programie o nim, że leżały tak owe na półce.. Reklama to na pewno nie była, bo wiadomo, że sponsoruje go OLIMP...
 
 
       
nrw

SOGI: 2147479409

pitbullshop

Pomógł: 14 razy
Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 2571
  Wysłany: Czw Sty 28, 2010 9:05 am     

Jak byl z nim program, to widzialem suplementy Met-Rx w jego domu olimpa ani treca nie bylo :mrgreen:
_________________
Оптовий гендель якнайменші ціни в Європі
 
 
       
SpAiro_

SOGI: -8664

MASTER
OF HARDCORE


Pomógł: 15 razy
Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 2891
Skąd: Obecnie IRL
  Wysłany: Czw Sty 28, 2010 9:13 am     

Było, było coś z treca, chyba Glutamina :razz:

EDIT:

http://www.youtube.com/watch?v=2bujDAG8nDM

Od 2.46 min, glutamina i coś tam jeszcze stoi.
 
 
       
czikenus 

SOGI: 2288

profesjonalista

Pomógł: 1 raz
Wiek: 34
Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 773
  Wysłany: Czw Sty 28, 2010 9:50 am     

no tez to wlasnie kiedys widzialem i sie troche zdziwilem..nawet pudzian nie chce jesc olimpa xD
 
 
       
Litwin81 

SOGI: 509

MASTER


Pomógł: 11 razy
Dołączył: 19 Lip 2008
Posty: 1752
Skąd: Gdynia
  Wysłany: Czw Sty 28, 2010 11:09 am     

Zna Szymca to pewnie Treca ma za darmo :P
_________________
Marszałek Piłsudski:
Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości.


..."Lepiej umrzeć na stojąco,niż żyć na kolanach"...
 
 
 
       
SpAiro_

SOGI: -8664

MASTER
OF HARDCORE


Pomógł: 15 razy
Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 2891
Skąd: Obecnie IRL
  Wysłany: Czw Sty 28, 2010 11:19 am     

Nawet gdyby miał za darmo, to z taką kasą i na takim poziomie chyba nie jadł by czegoś czego nie uważa za dobre... W jego otoczeniu tez pewnie mawia się czasem o czymś innym niż strzykawkach.. więc dla mnie to zastanawiające :idea:
 
 
       
Litwin81 

SOGI: 509

MASTER


Pomógł: 11 razy
Dołączył: 19 Lip 2008
Posty: 1752
Skąd: Gdynia
  Wysłany: Czw Sty 28, 2010 1:10 pm     

Pewnie dostał to stoi i podjada,nie wiadomo ile czasu to tam stoi.Możliwe że to nagroda z jakiś zawodów.
_________________
Marszałek Piłsudski:
Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości.


..."Lepiej umrzeć na stojąco,niż żyć na kolanach"...
 
 
 
       
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

theme by chariot.pl
Strona wygenerowana w 0,23 sekundy. Zapytań do SQL: 13